Data: 03.11.2013; 18:57
Liczne apele do mnie o danie sobie spokoju na tym forum natchnęły mnie myślą, aby nauczyć innych omijania przeszkód - życiowych.
1. Jak napotkasz przeszkodę /to może być "ton np./- podejmij próbę ominięcia jej. Jeśli ci się nie uda za pierwszym razem, co jest bardzo prawdopodobne ze względu na duży opór materii - spróbuj jeszcze raz. Jak ci się nie uda za drugim razem - podejmij trzecią próbę! Jeśli i to ci się nie powiedzie i jesteś tym faktem zdruzgotany - - rozbecz się, bo to pozwoli ci się wyluzować i nabrać sił do ponowienia prób ominięcia przeszkody, jaką jest w tym wypadku ton.
2. Po pewnym czasie odprężenia - przystępujesz do drugiej rundy ominięcia życiowej przeszkody;
a) w tej rundzie, uwaga! - nie możesz już na końcu się rozpłakać, bo byłoby to nie fair wobec ton'a czy innej przeszkody do ominięcia, albowiem żadna przeszkoda też nie zapłacze nad twoja biedą i to musisz wiedzieć!
b) jak już to wiesz, że nie możesz zapłakać - weż jakąkolwiek książkę, byle dostatecznie nudną /może to być np. bajka lub gra nt. tego jak zdobywano pieniądze z zachodu na walkę z komuną, że to się w końcu musiało udać/ i czytaj ja tak długo, aż zaśniesz. Jak już będziesz sobie słodko spal, to możliwe, ze ci się przyśni, iż gładko ominąłeś przeszkodę i ją pokonałeś - niczym TEN, co podjął "te walkie i zwyciężył prawie sam"!!!!!!
c) przebudzenie może już nie być tak fajne i dlatego znów musisz się sprężyc, aby na jawie pokonać i ominąć przeszkodę!! Jak to teraz zrobić?
A prosto!
Piorunem uciekać!!!! Najlepiej tak, jak wy to zawsze potraficie, czyli - do zadku!!
I od razu przeszkoda zniknie, czyli że nawet nie było trzeba jej omijać, a to tylko takie wasze ubzduranie sobie było!
Brawo!!